Tu kończy się ta podróż

Tu kończy się ta podróż
Tu kończy się ta podróż

Wideo: Tu kończy się ta podróż

Wideo: Tu kończy się ta podróż
Wideo: Nie kończy podróż się!! - HD | Tomek i Przyjaciele | Seria 22 2024, Marsz
Anonim
Image
Image

Mówią, że wszystko jest w trójkach i myślę, że moja podróż miała trzy wielkie chwile.

Pierwszy to moment, w którym zakochałem się w podróżach. Był rok 2004 i byłem na mojej pierwszej podróży międzynarodowej. Początkowo planowałem odwiedzić Australię, ale jakoś wylądowałem w Kostaryce. Nie pamiętam już, jak to już; To było zbyt długie. Ale wyraźnie pamiętam, że gdzieś pomiędzy zjedzeniem najlepszej bruschetty w moim życiu, pełzaniem w dżungli, spędzaniem czasu z grupą małp kapucynek i obserwowaniem lądowych krabów walczących o terytorium, zacząłem się uzależniać. Miałem błąd podróży. A ponieważ każdy z błędem szybko się uczy, ta dolegliwość nie ma lekarstwa. I każda podróż, którą bierzesz, po prostu ją pogarsza.

Druga wielka chwila nastąpiła w następnym roku. Po spotkaniu z kilkoma podróżnikami w podróży do Tajlandii i rozmowie z nimi, wiedziałem, że jedynym sposobem leczenia mojej choroby jest więcej podróżować. Kilka dni później na tajlandzkiej wyspie Koh Samui zwróciłem się do mojego przyjaciela Scotta i powiedziałem mu, że kiedy wróciliśmy do domu z Tajlandii, miałem zamiar rzucić pracę i podróżować po świecie. Byłem zbyt pochłonięty moim pragnieniem podróży do życia w kabinie. Tajlandia przypieczętowała mój los - a ja nigdy nie byłam tak pewna i podekscytowana niczym w moim życiu, tak jak wtedy.

Pożegnając się z moimi rodzicami, odszedłem w lipcu 2006 r. Na rok, który miał być rokiem podróży po świecie. Rok zamienił się w 18 miesięcy, czyli 24 lata, które wkrótce stały się 68. Moja podróż doprowadziła mnie do fascynujących miejsc: żyłem w wielu krajach, widziałem niesamowite piękno, miałem wiele niesamowitych przygód i poznałem kilku moich najbliższych przyjaciół.

Ale wszystko się kiedyś kończy, co prowadzi mnie do dziś - moja trzecia wielka chwila.

Widzisz, dzisiaj jest czas, w którym kończy się moja podróż.

Minęło dużo czasu. W ciągu ostatniego roku na blogu pojawił się powtarzający się temat: przejmujący, zbliżający się koniec ostateczności. Walczyłem z tym. Część mnie patrzy na bar pełen świeżookich dwudziestokilkuletnich podróżników - tańczących, towarzyskich i beztroskich, z kacem, który martwi się jutro - i myśli: "Chciałabym być taka." Chcę iść ścigać duchy. "Może trochę dłużej", mówię sobie. Wciąż trzymam się piasku, mając nadzieję, że nie przejdzie przez moje dłonie i będę mógł trochę dłużej wytrzymać. Jeszcze tylko jeden dzień, kiedy Peter Pan nie mógł zranić.

Ale kiedy utknąłem w Sihanoukville, pisząc moją książkę, mój umysł zrozumiał, co moje serce wiedziała dawno temu: nadszedł koniec. Moje życie i pragnienia się zmieniły. Podczas gdy ci podróżujący w Sihanoukville budzą się tylko na dzień na plaży, budzę się na konferencjach, blogach i pracy. Po 68 miesiącach pragnę kuchni, siłowni i ustawionego życia - nie więcej ruchu.

Kiedyś zastanawiałem się, czy można podróżować zbyt długo. Czy można spędzić zbyt dużo czasu podróżując samotnie? Czy można żyć bez korzeni tak długo, że stały się bez steru? Tak myślałem i nadal tak myślę.

Podróżowanie w pojedynkę nie oznacza, że czujesz się samotny. Dowiesz się, że nie ma nic złego w jedzeniu obiadu, oglądaniu filmu lub wyjściu na drinka samemu.

Ale bycie samemu nie prowadzi mnie do domu. Po prostu jestem zmęczony. Wielu ludzi, których znam, którzy podróżują tak jak ja, zwalnia po trzecim roku. Pozostają dłużej w celach, mają bazę domową lub odwiedzają miejsca. Wielu z nich ma partnera, który pomaga im utrzymać kotwicę. Ale nie ja. Przeszedłem obok tego i ruszyłem dalej, nawet gdy wiedziałem, że to nie jest to, czego w pełni chciałem.

Ale serce chce tego, czego chce, a moje serce nie chce już być nomadem.

Moje dni jako "Nomadic Matt" już nie istnieją.

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Nie wiem nawet, czy jestem w pełni gotowy na kolejny etap mojego życia. Czy będę mógł dostosować? Miesiące później, czy po prostu ucieknę z plecakiem i podróżuję po Europie, nie mogąc poradzić sobie z byciem osiadłym? Czy będzie to znowu jak w 2008 roku, kiedy wróciłem do domu, aby zakończyć moją podróż, tylko po to, by odejść jeszcze kilka miesięcy później? Nie wiem.

Po prostu wiem, że pomiędzy tym dniem w lipcu 2006 a teraz dorastałem. Próbowałem to zatrzymać, ale tak się stało. Od jakiegoś czasu staram się utrzymać ten styl życia - ale już nie. Nie mogę dłużej trwać przy końcu tego rozdziału. Czas zmienić stronę i zobaczyć, co stanie się dalej.

Nadal uwielbiam podróże i nie planuję przestać. To zbyt duża część mnie, za dużo tego, kim jestem. I ten blog będzie kontynuowany. Mam dzisiaj wystarczająco dużo artykułów, by napędzać tę stronę przez wiele miesięcy, a w mojej przyszłości wciąż jest mnóstwo podróży. Będzie więc mnóstwo nowych historii, zdjęć i wskazówek.

Nadszedł jednak czas, aby odłożyć korzenie i mieć dom. Czas zostać pół koczowniczym. Zamiast sześciu miesięcy podróży po Europie może to być dwa tygodnie w Afryce Południowej. Człowiek bez domu wreszcie będzie miał do niego wrócić.

Za kilka godzin wejdę na pokład mojego lotu do Ameryki i zacznę przygotowywać się do wyjazdu do Szwecji. To nowy dzień i nie wiem, co przyniesie.

Ale cokolwiek się wydarzy, przyszłość jest teraz tak niesamowicie niepewna i pełna obietnic, jak tego ciepłego letniego poranka w 2006 roku.

Zalecana: