Jest kilka miejsc, których nigdy nie opuszczasz. Możesz nie być tam fizycznie, ale ktoś z was pozostaje na zawsze w miejscu, które ukradło tak wiele serca. Mieszka tam, przeżywając początkowe wspomnienia i czekając na nowe.
W zeszłym roku odwiedziłem Lizbonę po raz pierwszy i choć wizyta była krótka, myśli o niej nigdy mnie nie opuściły. Zakochałem się w sobie szaleńczo, a miasto utrzymywało, że nie mogłem się trząść.
Ale bardzo martwię się, że wrócę do miast, w których zakochałem się po raz pierwszy. Co, jeśli po prostu ścigam duchy? Co jeśli to nie to samo? Co się stanie, jeśli powrócę i nie będę tego nienawidził? Czy po prostu porównuję teraźniejszość z przeszłością?
To było tak, jakbym nigdy nie odszedł. Lizbona i ja po prostu pasują. Szedłem ulicami, czując, że byłem tam wcześniej. Z łatwością poruszałem się w metrze. Czułem się jak w domu w nieznanych restauracjach. Siedziałem w kółko, dzieląc się dowcipami z portugalskimi właścicielami sklepów, chociaż nie rozumieliśmy nawzajem swojego ojczystego języka.
Przeważnie wędrowałem po mieście osłupiałym, gdy zdumiewałem się, jak cudownie jest - wypełnione pięknie ukryci domami z czerwonymi dachami i krętymi, brukowanymi uliczkami, wężami między wielopiętrowymi domami udekorowanymi portugalskimi flagami i wiszącymi pralkami.
Za każdym razem zwracałem się do mojego przyjaciela: "Cholera, jak piękna i zadziwiająca jest Lizbona?"
Lizbona jest przepełniona wspaniałą architekturą, historią, charyzmą, życiem nocnym, ludźmi i tak niesamowitą wartością budżetową, że nie mogę pomóc, ale marzę o wynajęciu cichego małego mieszkania na jednej z tych brukowanych uliczek.
Niektóre miejsca Cię zachwycają.
Niektóre miejsca zapierają dech w piersiach.
I są takie miejsca jak Lizbona, które chwytają twoją duszę i nigdy już nie jesteś taki sam.