Odkrywanie pasma Bungle Bungle w Australii

Odkrywanie pasma Bungle Bungle w Australii
Odkrywanie pasma Bungle Bungle w Australii

Wideo: Odkrywanie pasma Bungle Bungle w Australii

Wideo: Odkrywanie pasma Bungle Bungle w Australii
Wideo: Machu Picchu: What they won't tell you about visiting here 2024, Marsz
Anonim

Po obejrzeniu pasma Bungle Bungles w Parku Narodowym Purnululu, pisarka Rough Guides, Helen Ochyra, musiała wrócić, by zbadać tę imponującą formację skalną na piechotę.

Nic nie jest tak dobre, gdy widzimy je przez okno. Widok miasta z góry zamkniętego budynku, przechodzącego krajobrazu z jadącego samochodu, nawet miejsca światowego dziedzictwa widziane z otwartych drzwi helikoptera.

Ostatni raz odwiedziłem Bungle Bungles, część Parku Narodowego Purnululu, czas był krótki. Ja i mój mąż zatrzymaliśmy się w Kununurra, około 300 km od parku, i wsiedliśmy na pokład helikoptera nad masywem Bungle Bungles. Byliśmy tam tylko godzinę. Zobaczyliśmy tysiące podobnych do pszczeli pomarańczowych i czarnych pasm kopuł rozciągających się na zewnątrz, rzucając głębokie cienie w wąwozy między nimi - wąwozy, w których mogłem zobaczyć ludzi. To był jeden z tych widoków, który pozostaje z tobą. Widok, który nigdy nie pasowałby do widoku, który wywoływałby we mnie więcej swędzenia. W szczególności miałem ochotę być jedną z tych osób w tych wąwozach poniżej.

Osiem lat później i jesteśmy z powrotem w Kununurra. Ale tym razem nie wchodzimy na pokład helikoptera. Tym razem bierzemy 4WD i ruszamy w pejzaż - w dół autostrady i dalej na polną drogę do parku narodowego. To 65 km falistego, krętego czerwonego pyłu, przepływającego przez strumienie i przez stacje bydła. Ale to nic więcej, niż nasz Mitsubishi Pajero może sobie poradzić i zaczynamy się zastanawiać, dlaczego tak bardzo nie chcieliśmy tego zrobić.

Zaledwie kilka godzin po opuszczeniu Kununurry wjeżdżamy na kemping Kimberley Wild Expeditions. Przedłużyliśmy naszą podróż, by zdążyć na zachód i po wrzuceniu worków do namiotu, wracamy prosto do punktu widokowego Kungkalanayi. Stoimy na szczycie grani z garstką innych pokrytych kurzem podróżników i obserwujemy, jak słońce powoli znika za masywem Bungle Bungles. Piaskowiec zapala się, zmieniając najpierw kolor z pomarańczowego na ceglany, a następnie na płonącą czerwień. Jesteśmy pełni podziwu, dopóki każda ostatnia bruzda nie zamieni się w cień i milczy przez kilka minut. To jest oszałamiające - ale wciąż jest za daleko.
Zaledwie kilka godzin po opuszczeniu Kununurry wjeżdżamy na kemping Kimberley Wild Expeditions. Przedłużyliśmy naszą podróż, by zdążyć na zachód i po wrzuceniu worków do namiotu, wracamy prosto do punktu widokowego Kungkalanayi. Stoimy na szczycie grani z garstką innych pokrytych kurzem podróżników i obserwujemy, jak słońce powoli znika za masywem Bungle Bungles. Piaskowiec zapala się, zmieniając najpierw kolor z pomarańczowego na ceglany, a następnie na płonącą czerwień. Jesteśmy pełni podziwu, dopóki każda ostatnia bruzda nie zamieni się w cień i milczy przez kilka minut. To jest oszałamiające - ale wciąż jest za daleko.

Następnego ranka jestem zdesperowany, aby wydostać się między tymi kopułami, więc kierujemy się do Echidna Chasm, gdzie dwumilowy szlak prowadzi wzdłuż koryta potoku i do wąwozu. Już się rozgrzewa, ale w ciągu kilku minut jesteśmy poza zasięgiem słońca, przechodzimy pod krwawymi drzewami, palcami i palmy, a potem w wąską rozpadlinę. Na początku jest dość szeroki, ale już niedługo możemy dotrzeć do obu ścian z wyciągniętymi ramionami. Są drabiny, które ułatwiają nam wspinaczkę po skałach, z których wiele to głazy, które spadły z góry, a szczelina między ścianami staje się coraz węższa, kiedy wciskamy się głębiej w przepaść.

Znajdujemy się teraz 180 metrów pod powierzchnią, a ponad naszymi głowami znajdują się coraz bardziej niebezpieczne głazy. Zastanawiam się nad siłą wody, która wyrzeźbiła ten spektakularny krajobraz w ciągu 360 milionów lat erozji. W suchy czerwcowy dzień trudno sobie wyobrazić tyle wody, aby opuścić nawet kałużę, ale podczas pory deszczowej (od grudnia do marca) strumienie zamieniają się w potoki, zmieniając krajobraz raz jeszcze i powstrzymując nas od ludzi.

Ale dzisiaj nie ma chmurki na niebie i na końcu wąwozu docieramy do otwartego obszaru, do którego wlewa się słońce. Późny poranek to czas, gdy słońce zamienia ciemnoczerwone ściany w jaskrawą pomarańczę.

Po wyczekiwaniu południowego słońca skierujemy się na południe parku, gdzie trio spacerów zapowiada, że w końcu dostanę się pośród tych kopuł. Parkujemy w Piccaninny i odpływamy wzdłuż kolejnego suchego koryta, tego pełnego białego, miękkiego piasku i wypełnionego małymi kałużami wody pozostałymi po deszczach porastających mokradła. Wybieramy drogę przez spinifex i po około 20 minutach dotrzemy do Gorge Cathedral, gdzie potok połączył się z wodospadem, aby wykroić duży amfiteatr w skale. To oszałamiające i spędzamy dużo czasu, odkrywając je, przycinając kamienie do spokojnego jeziora w jego centrum i fotografując ściany z ich podobnymi do plastra miodu otworami.
Po wyczekiwaniu południowego słońca skierujemy się na południe parku, gdzie trio spacerów zapowiada, że w końcu dostanę się pośród tych kopuł. Parkujemy w Piccaninny i odpływamy wzdłuż kolejnego suchego koryta, tego pełnego białego, miękkiego piasku i wypełnionego małymi kałużami wody pozostałymi po deszczach porastających mokradła. Wybieramy drogę przez spinifex i po około 20 minutach dotrzemy do Gorge Cathedral, gdzie potok połączył się z wodospadem, aby wykroić duży amfiteatr w skale. To oszałamiające i spędzamy dużo czasu, odkrywając je, przycinając kamienie do spokojnego jeziora w jego centrum i fotografując ściany z ich podobnymi do plastra miodu otworami.

Wciąż jednak czuję karłowatość w tych kopułach i wychodzimy na zapętlony szlak "Kopuły", który biegnie 700 metrów przez gęsto upakowany obszar. Okrążamy pierwszy zakręt i momentalnie milczę, mój aparat wiszący bezużytecznie na mojej szyi. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego - otacza mnie całkowicie wyjątkowy krajobraz w kształcie stożka, w paski w kolorze pomarańczowym i czarnym. Kopuły są pomarańczowe, gdy utleniony związek żelaza wyschnie i czarny, gdy gromadzi się wilgoć, powodując wzrost sinic. Ale - jeśli jestem uczciwy - nauka nie interesuje mnie zbytnio. To szorstkie piękno kopuły, które mnie posypały. Nie wspominając już o ich wielkości, przyćmiewa mnie, sprawiając, że czuję się nieistotny.

Stoimy tam przez wieki, wchodząc. Czuję ciepło słońca. Czuję zapach dzikich kwiatów. I słyszę ćwierkanie zięb. Nie, nic nie jest tak dobre, gdy widzimy je przez okno. Po prostu nie ma zastępstwa dla bycia tam.

Zalecana: